TYPO_CHAOS

   
fot. Archiwum własne

    Litera towarzyszy nam wszędzie, w drukach, telefonie, laptopie, na opakowaniach czy w przestrzeni miejskiej. Jednak nie zawsze przywiązuje się uwagę do kultury wizualnej litery i typografii. Jesteśmy zasypywani wszędobylskimi ulotkami, banerami, reklamami, w których litera zostaje obdarta z wartości estetycznych. Odejście od kultury druku, schyłek „Galaktyki Gutenberga”, pośpiech współczesnego świata, wpływ agresywnego marketingu spowodowały sytuację, w której przestaje mieć znaczenie kultura obrazu i estetyka. Prym wiedzie powierzchowność i bylejakość. Szlachetność litery, jej kształt, kolor, struktura, światło zostają zastąpione tanim masowym produktem o niskiej wartości estetycznej. Przestrzeń, w której przebywamy i którą odbieramy zmysłowo ma ogromny wpływ na nasze zachowanie i rozwój. 
    Przyjrzyjmy się nieco bliżej literze i typografii w mieście. Miasto jest złożoną i skomplikowaną strukturą, na jego wygląd i organizację wpływają zarówno czynniki wewnętrzne jak i zewnętrzne. Przestrzeń dużych i małych miast jest tkanką poprzecinaną ulicami i ścieżkami. Miasto staje się siecią różnych połączeń i elementów komunikacji. Szczególnie istotny wpływ na jego wygląd i charakter ma architektura, układ urbanistyczny, ukształtowanie terenu. O zewnętrznym odbiorze miasta decyduje wiele elementów m.in.: wielkość, obszar, zabudowa, oświetlenie, natężenie ruchu pojazdów, przyroda, historia, uksztaltowanie terenu. Będąc w wielu miastach w Polsce, zacząłem zwracać szczególną uwagę na reklamę zewnętrzną, jej litery i typografię, które jak się okazuje, są wszędzie. Przebywając w mieście jesteśmy skazani na odbiór „oferowanej” nam przestrzeni publicznej. Zastanawiając się, co zdecydowanie wpływa na wizualny charakter miasta, zacząłem przyglądać się projektom graficznym zauważonych reklam zewnętrznych z naciskiem na literę, obecną na większości bilbordów, szyldów, banerów, plakatów i tablic. 
    Polskie miasta po II wojnie światowej do lat 90 były "pod nadzorem" artystów plastyków i grafików, którzy projektowali i wykonywali reklamy i liternicze szyldy. Litery na fasadach budynków najczęściej były malowane farbą, lub wykonane z tradycyjnych materiałów takich jak drewno, metal, szkło. Bardzo modne było tworzenie wielkoformatowych murali na fasadach budynków. Liternictwo w nich stosowane do dzisiaj kojarzy się z wysokim poziomem graficznym. Ówcześni projektanci znali i przestrzegali zasady panujące w liternictwie. Typografia w przestrzeni miasta współgrała z architekturą, jej kolorystyką i formą. Mimo ogólnie panującej opinii o szarym życiu w czasach PRL-u, szarość ta, była swojego rodzaju szlachetnością. Stonowane kolory liter, dobrze dobrane kroje, poprawnie ustawione światła między znakami, wszystko to wpływało pozytywnie na estetykę “reklamy” z lat 50, 60, 70 i 80. 
    Lata 60 i 70 XX wieku w Polsce to rozkwit neonowych napisów umieszczonych na sklepach, hotelach, biurach. Napisy typu ORBIS, LOT, SPOŁEM, KINO, RUCH do dzisiaj zachwycają swoim rozmachem, wysoką jakością literniczą są klasyką projektowania graficznego.

Fot. fb Neon Muzeum

        Po roku 1991 wraz ze zmianami ustroju politycznego w Polsce, zapanował powszechny entuzjazm. Rozwój małych firm tzw. prywaciarzy, do tego podziw dla wszystkiego co pochodziło z zachodu. Polskie społeczeństwo spragnione krzykliwych, mocnych kolorów, zatraciło swą wrażliwość plastyczną. Lata '90 to szybki rozwój technologii, coraz swobodniejszy dostęp do komputera, programów graficznych, druku, wszystko to spowodowało sytuację, w której każdy stawał się fachowcem od wszystkiego. Możliwość projektowania reklam i typografii chałupniczymi sposobami, przez przypadkowych, nieznających zasad liternictwa pseudo projektantów i “miłośników” projektowania graficznego przyczyniło się do niskiej jakości literniczej reklamy zewnętrznej i szyldów. Efekty tych szybko zachodzących zmian w polskich miastach możemy “podziwiać” do dzisiaj.
            Dlaczego obecnie w polskich miastach panuje chaos wizualny? Ekspansja reklam spowodowana jest brakiem uregulowań prawnych, przepisów i wytycznych odnoszących się do występowania reklamy zewnętrznej w przestrzeni otwartej. Właściciele nieruchomości i przestrzeni dookoła nich, czerpiąc korzyści ekonomiczne wynajmują powierzchnie swoich domów, kamienic, sklepów, ogrodzeń pod reklamy. Wpływ na taki stan mają zarówno władze miast jak i ich mieszkańcy. Agencje reklamowe, media, i prywatne firmy kierując się głównie względami ekonomicznymi i marketingowymi, zawłaszczają coraz to większe powierzchnie miejskiej przestrzeni. Przyglądając się wielu projektom w miejskiej przestrzeni, można odnieść wrażenie, że panuje powszechna zasada, im większy baner, szyld, litera, tym lepsza reklama. 

    Spacerując ulicami miast możemy odnieść wrażenie, że jesteśmy w środku nawałnicy reklamowej, z każdej strony uderzają w nas pioruny kolorowych reklam, wielkich liter, tekstów, haseł, ulewa komunikatów i treści wszystko to powoduje ogólny wizualny chaos. Architektura miast została opakowana foliowymi literami, banerami, z nadrukowanymi lub przyklejonymi najczęściej źle zaprojektowanymi układami literniczymi. W miastach toczy się walka o przestrzenie reklamowe. Im bliżej centrum, tym bój staje się silniejszy. Przykładem może być stosowanie źle zaprojektowanych reklam literniczych i szyldów w wielu miastach Polski. Poniżej przykłady z Grójca, Kamienia Pomorskiego, Torunia, Kowalewa Pomorskiego, Poznania, Łodzi i Szczecina.

                                                                                                                 
fot. Archiwum własne
 





Agresywna reklama, w której głównie widoczne są litery panoszy się na elewacjach budynków, dachach, ciągach komunikacyjnych, chodnikach, tunelach, przejściach i przystankach komunikacji miejskiej. 

 



Wielkoformatowe hasła typu MIEJSCE NA TWOJAĄ REKLAMĘ, WŁĄCZAMY NIESKIE CENY etc. zniechęcają nas do przebywania w mieście.
 
 
Architektura zabytkowych budynków znika przygnieciona wszędobylskimi źle zaprojektowanymi grafikami, odpadającymi literami, fruwającymi kawałkami banerów i liter. Znaczna część użytej typografii i układów literniczych na budynkach nie harmonizuje z detalem, stylem, fakturą, kolorystyką i tektoniką elewacji. Użyte liternictwo najczęściej nie nawiązuje relacji z architekturą, na której jest umieszczone. Kolorystyka liter, ich wielkość wpływają destrukcyjnie na budynki.

 





Hałaśliwa kolorystyka liter, na kontrastowym tle, źle dobrane kroje, to wszystko wpływa na obraz polskich miast. Reklamowe kompozycje liternicze i szyldy wykonywane są z niskiej jakości materiałów. Litery wycięte w foli samoprzylepnej naklejane są najczęściej do podłoża wykonanego z blachy oklejonej folią.

 
Wiele firm, sklepów jako szyld z liternictwem stosuje banery foliowe z „napisem” lub sam właściciel chałupniczymi sposobami tworzy reklamę swojej firmy.








    Dowolna często nieprzemyślana forma stosowanych liter nie jest związana z miejscem jego charakterem, nie koreluje z przestrzenią tylko ją atakuje. Źle dobrane wielkości liter zajmują bardzo duże przestrzenie, by uzyskać cel marketingowy. Słaby warsztat graficzny reklam literniczych, złej jakości materiały z jakich wykonane są kompozycje typograficzne powodują sytuację, w której miasto staje się większym lub mniejszym śmietnikiem. Przesyt reklamowy, literniczy bałagan w mieście powoduje sytuację, w której litera traci swoje funkcje komunikacyjne, informacyjne i estetyczne. W tej ogromnej magmie literniczej traci nie tylko budynek, struktura miasta, traci też litera i estetyka. Również sam komunikat, na którym zależy reklamodawcy przestaje być dla odbiorcy czytelny.
    Chcąc zmienić obecną sytuację należy podjąć wiele kroków i działań. Jednym z nich może być edukacja artystyczna dzieci, młodzieży i dorosłych. Prowadzenie spotkań, lekcji, warsztatów twórczych, pokazywanie dobrych przykładów kompozycji literniczych, zwracanie uwagi na wartości estetyczne litery, współistnienie architektury z typografią, być może pozwoli zahamować szturm agresywnej i źle zaprojektowanej reklamy literniczej w polskich miastach.

  




















Komentarze